top of page
  • Zdjęcie autoraRadosław Orszewski

Scrumban, czyli nie to co myślisz

Zaktualizowano: 23 cze 2021

Scrumban. Od czasu do czasu słyszę od ludzi i zespołów, że robią w Scrumbanie. Niestety w większości przypadków oznacza to wygodny zestaw praktyk, które ani nie tworzą wartości, ani nie wpadają w oryginalną definicję tego terminu.


Chciałem zacząć od rysu historycznego pojęcia jakim jest Scrumban ale zacznę raczej od antywzorca jakim się on stał – i nie, to nie będzie o wojnie obozu Scrumowego i kanbanowego, bo na Scrumbanie oba te obozy tracą.


Przyjmijmy, że zespół próbuje pracować z wykorzystaniem Scruma ale z jakichś przyczyn mu nie idzie. Co dalej? Drogi są dwie. Pierwsza to zastanowić się, czemu tak się dzieje. Druga to przejść do poszukiwania alternatyw.


Pierwszy scenariusz to dobry scenariusz. Często jest tak, że organizacje usługowe zwyczajnie nie mają świadomości, że Scrum to młotek a oni potrzebują wkrętaka. Nie mówię, że tym wkrętakiem jest Kanban, bo może waterfall, albo chaos, albo co tam jest modne… design thinking. Po prostu albo nie funkcjonują w domenie złożoności (patrz Cynefin) albo są tam ale świadczą różne klasy usług a nie budują produktu. Innym przypadkiem jest to, że ów zespół ma młotek w postaci Scruma nie ze swojego wyboru ale tworzywo ich organizacji to nie drewno a tytan i młotkiem wiele tu nie zdziałasz. Pewnie lepszym terminem jest beton, tak jak beton organizacji ale w przeciwieństwie do betonu tytan jeszcze trudniej ukruszyć. O jakich mówię przypadkach? O organizacjach, które mimo posiadania produktu nie mają prawdziwego jego właściciela. Albo jest to ktoś inny na sterydach tytułu PO, albo jest to „grupa decyzyjna”, albo proxy, albo… sami wiecie. Przypadków takich można mnożyć. Brak Scrum Mastera, brak kontaktu z klientem. Uświadomienie sobie tych ograniczeń jest ważne, choć nie gwarantuje sukcesu.


Druga droga to szukanie alternatyw. Pewnie skrzywdzę w ten sposób kilka zespołów ale z moich obserwacji wynika to z nieświadomej niekompetencji zespołów i zaczyna się… kombinowanie. Róbmy ten Scrum ale nie przesadzajmy z tym przyrostem produktu więc definicje mamy ale nie koniecznie ukończenia. Poza tym sprinty nas ograniczają więc zacznijmy może z tym kanbanem. Tablica, post-ity i lecimy. WIP limity? Ograniczenia pracy w toku… Eee dajmy spokój, jesteśmy dorośli. Po prostu poza historyjkami lecimy też z bugami i już. Pseudo-scrum i nawet-nie-proto-kanban i gotowe. Nasz własny framework albo metoda.

Ni pies, ni wydra więc może Scrumban?

Jeśli powyższe nazywasz Scrumbanem, to nie robisz ani Scruma i Kanbanu, więc nie nazywaj tego hybrydą. Nie robisz żadnego z nich. I nie chodzi o to, że musisz robić któreś z nich, albo, że nie można ich łączyć. Można a czasem nawet trzeba ale nie rozmiękczajmy pojęć. Śmiem twierdzić, że w olbrzymiej większości idąc tą drogą definiujemy własną metodę pracy, która jest wygodna. Żaden z butów ani ten scrumowy ani ten kanbanowy was nie uwiera i w tym problem. Jest komfort i poczucie, że to co robimy ma sens i przynosi wartość ale niestety często tak nie jest.

To co to jest ten Scrumban?

I teraz będzie historia. W swoim eseju pod tytułem „Scrumban” Corey Ladas opisał historię zespołu, który przechodził powolną, ewolucyjną i świadomą drogę od dojrzałego, zdyscyplinowanego Scruma w stronę pełnego systemu pull przez wprowadzanie praktyk Kanbanu wewnątrz sprintu. Niezastępowania go. Nie dlatego, że im nie wychodziło ale dlatego, że tak mógł działać lepiej. Dopiero w kolejnych krokach możliwa była dyskusja o skracaniu sprintów, odrębnych cyklach planowania i dostarczania, itp.


Niestety po opublikowaniu eseju, autor „Scrumbana” wycofał się z głoszenia, czym jest Scrumban a pojęcie to zostało szybko skradzione i wypaczone.


Jak więc osiągnąć porządny Scrumban? Nie popadajmy za szybko w komfort i pozycję ekspertów, bo stąpamy tu bardzo po niebezpiecznej ścieżce.

Zrozum, czemu nie wychodzi Ci to, co robisz. Zastanów się nad przyczynami i jaką wartość miałoby robienie tego w pełni w X. Żadna metoda czy framework nie są ostatecznym i wyłącznym narzędziem, a porzucenie którejś z praktyk powinno być efektem dojrzałej, uzasadnionej i świadomej decyzji. I jednoczesnym zastąpieniem jej czymś bardziej wartościowym a nie tylko łatwiejszym.


696 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page